Nie jest łatwo podjąć ryzykowny krok. Zatrzymuje nas lęk i niepewność tego, co te ryzyko nam przyniesie. To jak oglądanie maratonu biegania. Odważni podejmują się wyścigu, choć nie zawsze dotrą do mety pierwsi, a czasem nawet w ogóle. Jednak biegną przed siebie, mimo niepewności co ten długi maraton im przyniesie. Przestraszeni podjęciem działania potrafimy tylko patrzeć jak inni biegną po swoje marzenia i cele. Nawet jeśli tym razem ich nie dogonią, przebędą kolejny i kolejny maraton, w końcu je spełniając.
Gdy wreszcie udaje nam się zdecydować na te krok, zdarza się, że popełniamy błąd w taktyce, który waży na naszym wyniku. Zamiast spokojnego biegu w stronę celu, częściej wolimy się rozbiec, a tuż przed metą hamujemy zupełnie bezsilni i wykończeni. Choć starczyłoby tylko parę kroków, my nie mamy już mocy. A wszystko przez zachłanność.
Chęć osiągnięcia łatwego sukcesu sprawia, że wkładamy na raz w ten maraton wszystkie siły, nie mając ich tyle by później przekroczyć metę. Najchętniej pobieglibyśmy też na skróty, gdyby było można. Tak bardzo przeraża nas podejmowanie tego ryzyka ponownie, ryzyka, że może się nie udać.
A podjęcie go to już pierwszy krok, który z każdym kolejnym staje się coraz łatwiejszy.
Jednak decydując się na niego, trzeba mieć świadomość, że sam krok nie sprawi, że osiągniemy wszystko, czego pragniemy. Wchodząc do gry, potrzeba wytrwałości, cierpliwości i równo rozłożonej siły, która starczy na całą drogę, która nas czeka. Potrzeba wiary w siebie oraz ujarzmienia strachu, który w każdym z nas drzemie i szepcze nam do ucha najgorsze scenariusze i efekty działań, które boimy się podjąć.
Nie słuchajmy się strachu, zaryzykujmy ale z rozsądkiem i biegnijmy w stronę celu!
Kto nie ryzykuje, ten nie osiąga celu!
