Kamienna twarz, profesjonalny uśmiech, fałszywy spokój, sztuczna siła i odwaga, wymijające spojrzenie, udawana radość – zależnie od czasu i okoliczności otwieramy swoją szafę pełną ludzkich masek i dobieramy tę, którą postanowiliśmy ubrać. Niezadowolenie z życia rzucamy w kąt, złość i ból odsuwamy na bok, problemy wymazujemy z obrazka, a smutek i strach chowamy za olśniewającym, dźwięcznym śmiechem oraz dowcipami. Pragniemy wtopić się w tłum i nie przelewać swoich emocji na twarz, by nikt nie dostrzegł, że jest nam ciężko. Tworzymy nieskazitelną wersję siebie, której daleko od emocjonalnych pobudek. Rozterki, słabości, poirytowanie lub lęk to nie odczucia, z którymi chcemy być utożsamiani, więc unikamy pokazywania ich jak ognia i odzwierciedlamy oczekiwania, jakie mają wobec nas inni.
Wrażliwi na reakcję innych, obawiający się krytyki i zranienia zatracamy się w kłamstwach. Boimy się tego, co o nas pomyślą – czy uznają za niemiłych, strachliwych lub nerwowych? Jeśli nie wybuchamy ze złości czy krzyczymy w panice – przejmujemy się czymś, co w rzeczywistości najczęściej jest zrozumiałe i przytrafia się każdemu.
Po nałożeniu maski pracownicze środowisko, spotkanie z rodziną lub przyjaciółmi czy sytuacje formalne stają się początkiem długiej, pokerowej gry, której coraz częściej nie przerywamy nawet w bezpiecznym dla siebie otoczeniu. Nasza ludzka strona zaciera się, a emocje duszą się w nas od środka, rozpierają i walczą wewnątrz, by zostać uwolnionym od presji jaką na siebie nakładamy. Tracimy swoje człowieczeństwo, które pełne jest burzliwych uczuć, sentymentów i niedoskonałości, a stajemy się głównym aktorem wyreżyserowanego przez nas przedstawienia. Obarczeni scenariuszem i trudna grą, które sami dla siebie piszemy – opanowujemy tę sztukę do perfekcji lub nieustannie popełniamy błędy.
Ale życie to nie film, to nie teatr i nie musimy tutaj udawać kogoś, kim naprawdę nie jesteśmy. Nie możemy tłumić tego, co w nas drzemie, a stawiane nam ograniczenia w ekspresji nie muszą być powodem do wiecznego angażu w teatrze masek. Jeśli uchylimy rąbka tajemnicy i odsłonimy swoje oblicze – nawet jeśli tylko tam, gdzie czujemy się pewnie – nie stanie się nic złego. Spróbujmy, choć raz, poczuć się w stu procentach sobą i nie nałożyć fałszywego wyrazu twarzy – nawet w te gorsze dni. Oswójmy się z wizją siebie, której wciąż może wiele brakować do perfekcji.